28 maja – niedziela
Pierwszą Oktawę Małżeńską zainaugurował podczas Mszy Świętej o godz. 12.00 wieloletni były proboszcz naszej parafii – O. Mieczysław Rećko, który w tym dniu świętował z nami 50-lecie swoich święceń kapłańskich.
Połączenie tych dwóch okazji było niezwykle wymowne – bo czym byłoby powołanie do małżeństwa bez daru posługi kapłańskiej i czym byłoby powołanie kapłańskie bez owoców miłości małżonków?
29 maja – poniedziałek
Tego dnia naszym gościem był pan Benon Wylegała, od 27 lat pozostający w związku małżeńskim z żoną Elżbietą, który przyjechał do nas ze świadectwem żywej obecności Boga w życiu jego małżeństwa.
Opowiedział o tym, jak kilkanaście lat temu w sposób wyraźny wkroczył On w historię ich życia, kiedy to pan Benon wyjechał do Szkocji do pracy, by zapewnić lepszy byt swojej rodzinie. Pewnego dnia dowiedział się, że jego żona znajduje się na oddziale onkologicznym i umiera…
To był czas ciężkich doświadczeń z jednej strony okupiony ogromnym cierpieniem, strachem a nawet buntem. Z drugiej strony państwo Wylegała przekonali się, że nawet w najgłębszych ciemnościach Bóg przychodzi do człowieka ze swoją miłością. Wiele cudów stało się wówczas ich udziałem…
Po tych wszystkich przeżyciach postanowili oddać się w niewolę macierzyńskiej miłości Maryi. Od tego czasu obserwują zupełnie odmienną dynamikę ich związku małżeńskiego, która nadała mu nowy charakter. Wspólnie modlą się różańcem i zauważają niezwykłą zależność: im więcej dziesiątek odmawiają, tym więcej czasu mają na wypełnienie małżeńskich i rodzicielskich obowiązków danego dnia. Gorąco zachęcają inne małżeństwa do zaproszenia Matki Bożej do ich życia i do zaufania Bogu.
Pan Benon parafrazując słowa, które niegdyś sam usłyszał, pytał:
„ Bez względu na to, jak bardzo życie ciebie doświadcza, jak bardzo martwisz się o swoje dzieci a może nawet wnuki, nie bój się, nie lękaj się. Jezus jest Panem rzeczy niemożliwych. Wierzysz w to?”
Po wysłuchaniu świadectwa małżeństwa były zaproszone na projekcję komedii filmowej pt.: „Jak Bóg da”
Po Mszy O. Wojciech Bartnicki sscc wygłosił dla małżonków konferencję pt.:„Pismo Święte – nierozpoznana księga małżeńska”
Tego dnia małżonkowie mieli okazję celebrować swoje powołanie przy świecach i uroczyście podanej kolacji, którą przygotowali i serwowali O.Wojciech wraz Dominikiem. Oprócz menu dla ciała było także menu dla ducha, którym były propozycje tematów do rozmów, aby randka małżeńska zaowocowała nie tylko dobrymi wspomnieniami ale także głębszym wzajemnym poznaniem.
1 czerwca – czwartek
Naszymi gośćmi byli Ania i Olgierd Pankiewiczowie, rodzice piątki dzieci żyjących i jednego dzieciątka w Niebie, którzy w Dniu Dziecka mówili o tym, jak rozumieją wezwanie Boga: „Bądźcie płodni”, skierowane do małżonków.
W ich rozumieniu nie oznacza ono, że muszą być rodzicami wielodzietnej rodziny, gdyż są małżeństwa, którym nie jest dane posiadanie licznego potomstwa. Są też takie, które pozbawione są możliwości rodzicielstwa biologicznego w ogóle. Niemniej jednak Boże żądanie „Bądźcie płodni” dotyczy wszystkich małżeństw, bo nie ma takiego, które nie miałoby swojej drogi dawania życia. Życie dajemy nie tylko w momencie poczęcia i jego narodzin, dajemy je przez całą naszą ziemską wędrówkę.
By przybliżyć to zagadnienie, Ania i Olgierd opowiedzieli historię pewnej kobiety, która, jako 14-latka zaciągnęła się w szeregi Armii Krajowej w tajemnicy przed swoją mamą. Kiedy nadszedł czas Powstania Warszawskiego, stanęła w drzwiach i rzekła do mamy, że idzie do powstania. Mama podeszła i pożegnała ją tak zwyczajnie, jakby wysyłała ją do szkoły. Obie przeżyły wojnę i gdy spotkały się ponownie, córka zapytała:
– Mamo, jak to się stało, że ty tak spokojnie przyjęłaś to, że idę walczyć za Polskę?
– Córko, przecież ja ciebie nie rodziłam dla siebie.
Postawa i odpowiedź mamy stała się inspiracją. Dla matki to dawanie życia wiąże się za każdym razem z bólem. Wydawanie dziecka na świat nie kończy się w dniu jego narodzin, ono ma miejsce na każdym etapie jego życia i wiedzie najpierw przez odstawienie od piersi, naukę samodzielności w poruszaniu się, potem w decyzjach, które coraz bardziej są decyzjami suwerennymi i niejednokrotnie tak bardzo odmiennymi od tych, których oczekiwałaby matka. „Chciałoby się dając zachować to [życie] jednak dla siebie” – powiedziała Ania i właśnie to rezygnowanie z „zachowywania dla siebie” jest dla niej, podobnie jak dla większości matek, wyzwaniem na drodze rodzicielstwa.
Olgierd ze swojego doświadczenia podzielił się tym, czym jest ból rodzicielstwa, jakiego doświadcza ojciec. Bolesne jest rezygnowanie z tego, by wszystko wymierzyć i zaplanować, odstępowanie od skrupulatnie przygotowanego planu wydatków, zarzucanie marzeń o karierze zawodowej, o rozwijaniu hobby czy pasji, rezygnowanie z oglądania się za ładnymi dziewczynami i za wieloma możliwościami, jakie daje życie. Mówił, że jeśli zdecydujemy się pozamykać wszystkie boczne furtki, rozpoczyna się fantastyczna droga w głąb – co prawda pełna walk i trudności, które jednak są do pokonania. Wspominał, że wiele razy były sytuacje, gdy klient nie zapłacił i w budżecie domowym brakowało pieniędzy, nie było z czego opłacić rachunków. Z ich małżeńskiego doświadczenia wynika, że takie momenty łatwo zmarnować na zbytnie zatroskanie i lęk o jutro, podczas gdy najłatwiej je przeżyć „na pełnych obrotach”, w zaufaniu Bogu. Wkrótce się bowiem okazuje, że wszystkie niedostatki zostają uzupełnione a oni nie stracili cennych chwil na zamartwianie się. Dzielą się tą refleksją jako małżeństwo, które ma doświadczenie dużego niedostatku i ucisku rozciągniętego w czasie, i błogosławią tą sytuację. Uczy ich ona roztropności w rozkładaniu swoich sił i w podejmowaniu wyborów a jednocześnie otwiera oczy na trudną rzeczywistość rodzin borykających się z podobnymi problemami. Są przekonani, że to, co pozwala im przeżywać radość nawet w tym ucisku, to łaska Boża, która daje siły wciąż na nowo każdego dnia, zsyła pomoc innych ludzi i uzupełnia niedobory. Te widzialne przejawy działania łaski utwierdzają ich w poczuciu, że są w rękach Boga, a to z kolei pozwala im na dawanie życia, na rezygnowanie z kurczowego trzymania przy sobie dzieci i nadmiernej kontroli nad nimi, bo one także są w rękach Boga, są BOŻYMI dziećmi, które poprzez proces wychowania mają stać się ludźmi dającymi życie, wypełniającymi swoje powołanie.
Olgierd podzielił się także pytaniami, jakie stawia sobie szukając właściwego kierunku realizacji swojego powołania:
– Na ile ja zrozumiałem moją rolę w moim konkretnym małżeństwie, przy mojej żonie i przy naszych dzieciach?
– Co ja robię z otaczającą mnie rzeczywistością, w której jest zgoda na zabijanie dzieci poczętych i demoralizację dzieci już urodzonych?
– Czy ograniczam się jedynie do swojego prywatnego życia w mojej trosce o dobro?
Na koniec małżonkowie przytoczyli swoje motto życiowe:
„Używaj rozumu, żeby zrozumieć wolę Boga w Twoim życiu.
Używaj rozumu, aby odczytać znaki, które Bóg ci daje w Słowie, w napomnieniach ludzi, poprzez współmałżonka i w sumieniu. Albo spełnisz swoje zadanie, które Pan Bóg Ci przeznaczył, albo je zaprzepaścisz. Masz na to tylko jedno życie.”
2 czerwca – piątek
Szóstego dnia przybył do nas KS. STANISŁAW ORZECHOWSKI, znany powszechnie jako ORZECH. Jako duszpasterz z 30-letnim doświadczeniem pracy w poradni rodzinnej, przedstawił zebranym dynamikę rozwoju małżeństwa.
Pierwszym jego etapem jest okres miłości romantycznej. Dominują w nim przyjemne uczucia zachwytu, nienasycenia wspólnie spędzonym czasem, niekończące się rozmowy, poczucie rozumienia się bez słów, przyjemność z bycia razem. Doskonałą ilustracją tego właśnie etapu jest Pieśń nad Pieśniami opisująca piękno kobiety i mężczyzny żyjących w małżeństwie. Ks. Stanisław przestrzega, że czas trwania uczuć przyjemnych ma swój kres – gdy on nadchodzi, niejednokrotnie jest interpretowany jako koniec miłości, co jest nieprawdą. Miłość trwa nadal, jedynie uczucia zmieniły swoją dynamikę, są zdecydowanie mniej intensywne i przez to odczucie przyjemności jest dużo słabsze. Dlatego warto nie ociągać się z przejściem do następnego etapu, jakim jest okres miłości ofiarnej. Pojawia się on wraz z przyjściem dzieci na świat i związany jest z dopełnieniem małżeństwa przez rodzicielstwo. Oboje małżonkowie – każde na swój sposób – czerpią radość z patrzenia na ich potomstwo i towarzyszenia im w ich wzroście. Ojciec ma satysfakcję z tego, że rozwój dzieci zależy od jego opieki – on się w tym spełnia.
Ostatnim etapem jest okres miłości przyjacielskiej, charakteryzującej się z trwaniem jednej jaźni przy drugiej jaźni. Przychodzi on wraz z odchowaniem dzieci, kiedy to małżonkowie, już w bardziej zaawansowanym wieku, mogą skupić się na wzajemnej pomocy i usługiwaniu sobie, gdy zdrowie już mniej dopisuje.
Ks. Orzechowski wezwał małżonków, aby dziękowali za to błogosławieństwo, jakim jest związek małżeński i przestrzegł, by nigdy nie straszyli siebie nawzajem rozwodem. Na koniec powiedział: „Niech ręka Pańska będzie nad wami!”
3 czerwca – sobota
W tym dniu spotkaliśmy się na pikniku. Była to okazja do bliższego poznania innych małżeństw i podzielenia się wrażeniami z przebiegu pierwszej Oktawy Małżeńskiej.
Po wieczornej Mszy Św. rozpoczęła się całonocna adoracja małżeństw przed Najświętszym Sakramentem, która trwała do pierwszej porannej Mszy dnia następnego. Jej przewodnią intencją była modlitwa za małżeństwa w kryzysie.
4 czerwca – niedziela
Ostatni dzień Oktawy Małżeńskiej był połączony z uroczystym odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich na wszystkich Mszach.
Początkową nieśmiałość małżonków wezwanych na środek świątyni szybko zastąpiły radość i wzruszenie. W końcu to moment ponownego stanięcia u samego źródła jakim jest łaska Sakramentu Małżeństwa. Dziękujemy Ci za nią Chryste!
Błogosławieni Mario i Alojzy Beltrame Quattrocchi
– módlcie się za nami!